Należałoby zacząć od Ishi, ostatniego Indianina plemienia Yahi. Pomimo, że pośród naszej cywilizacji żył zaledwie kilka lat odcisnął na niej niebywałe piętno.
Lud Yana, w skład którego wliczało się plemię Yahi, żył u podnóża góry Lassen, na terenach objemujących północną część obecnej Kaliforni. To tu indiańska kultura rozwijała się, z dala od cywilizacji białego człowieka przez przeszło trzy tysiące lat.
Ostatecznie Indianie Yana nie przeżyli brutalnego zderzenia się z cywilizacją białego człowieka niosącą śmierć. Echa tego ludu dziś można odnaleźć jedynie w jaskiniach Paynes Cave w Antelope Creek czy Kingsley Cave nieopodal Mill Creek lub znaleziskach archeologicznych.
Zmierzch plemienia Yahi rozpoczął się w roku 1844 wraz z nadawaniem ziemi przez rząd meksykański białym osadnikom, włączając w to tereny zamieszkujące przez Yana. Gorączka złota, wywołana odkryciem złóż w żwirze rzek podgórza kalifornijskiego wywołało nową, wielką migrację na pierwotne tereny Yahi. Przybyli wraz z nią anglosasi (w liczbie stu tysięcy) wprowadzili nowy ład w miejsce iberoamerykańskiego. Osoby o innym kolorze skóry traktowane były jako upośledzone zarówno moralnie jak i intelektualnie. Osadnicy nie kontrolowani w żaden sposób ze strony wojska czy państwa dopuszczali się okrucieństwa względem Indian.
Choć w Sacramento wrzało, po zamordowaniu pięciorga białych dzieci przez Indian z gór, to w latach 1852-1867 biali uprowadzili na sprzedaż w niewolę lub jako tanią siłę roboczą od trzech do czterech tysięcy dzieci. Kobiety i dziewczynki często były przedmiotem gwałtów. Około kilkuset osób z plemienia Yana poniosło śmierć wskutek wysiedlania z ich własnego terenu. Wysiedlanie najczęściej było prowadzone siłą i zmierzało do eksterminacji poprzez wystrzelanie czy wywieszanie. Yahi przeciwstawiali się tym masowym mordom jak mogli. Lud Yana podejmował walkę, choć sam nie posiadał broni. Do walki z białym człowiekiem używane były narzędzia łowieckie: łuki i strzały, noże, dzidy, proce i kamienie. Taktyką stosowaną w walce z najeźdźcą było zaskoczenie, szybkość i ukrywanie się. To ta właśnie technika opóźniła o pół wieku przejście do historii plemienia Yahi, z któego pochodził Ishi.
Tragiczna opowieść o losach ludów Yana opisana została szerzej w książce Eleonory Kleber "Ishi człowiek dwóch światów" (jest to książka etnograficzna, jej przekład na język Polski ukazał się w roku 1961, obecnie jest do dostania w serwisach aukcyjnych czy w antykwariatach).
Ishi, jako ostatni ocalały z pogromu plemienia został odnaleziony niedaleko obejść białego człowieka. Był wtedy u kresu sił, zagłodzony niemal na śmierć. Ostatni, dziki Indianin Ameryki Północnej, człowiek kultury epoki kamienia. Jego plemię egzystowało bez kontaktu z cywilizacją białego człowieka (poza krótkim i tragicznym epizodem eksterminacji), toteż niepowodzeniem zakończyły się pierwsze próby porozumienia się z nim w przeróżnych dialektach Indian. Wzbudził on zainteresowanie antropologów, w tym doktora T. T. Wattermana, który znalazł miejsce dla Ishi w Katedrze Antropologii Uniwersytetu Kalifornii. Nieopodal tego wydziału znajdowała się szkoła medyczna, w której uczył doktor Saxton Pope. Pope, wprost zafascynowany osobą Ishi spędzał z nim wiele czasu, ucząc się jego języka i słuchając o życiu i folklorze ludu Yana. Ishi lubiał dzielić się wiedzą z zakresu wyrabiania łuków, strzał i grotów, podchodzenia i polowania na zwierzynę. Polowania z łukiem, widziane oczami Ishi oczarowały dr Saxtona. Choć życie Ishi zakończyło się zdecydowanie zbyt wcześnie, wskutek gruźlicy, to zostawione przez niego ziarenko zaczynało kiełkować i wydawać owoc.
Niedługo, po śmierci Ishi, dr Saxton Pope wyruszył wraz z Artem Youngiem na polowanie z łukiem, by zapolować na niedźwiedzie grizzly w Parku Narodowym Yellowstone. W późniejszym czasie wydał książkę "Hunting with the bow and arrow" (ang. "Polowanie z łukiem i strzałą"). Książka, będąca pierwszym podręcznikiem nowoczesnego polowania z łukiem inspirowała kolejnych.
Jednym z nich był mistrz łuku i strzały, Howard Hill, który wraz z łukiem angielskim długim wybrał się na afrykańskie polowanie na wielką piątkę. Uwieczniał swoje osiągnięcia na filmie i pokazywał polowanie z łukiem jako trudne, dające większe szanse zwierzynie i nieporównywalną satysfakcję łowcy.
Inspirowani jego filmami - dziś zaliczani w poczet sławnych legend nowoczesnego polowania z łukiem - łowcy, rozpoczynali prace nad wytwarzaniem coraz to lepszych łuków i strzał, grotów, cięciw. Stawało się to ich pasją, a osób zarażonych tą formą łowiectwa wciąz przybywało.
Grupę tą stanowiła dość wąska grupa osób. O tym, jak bardzo to grono było nieliczne niech świadczy fakt, że najczęściej znali się oni z imienia i nazwiska. Łączyła je wzajemnie udzielana pomoc, na zasadach koleżeńskich, wspólne wyprawy łowieckie czy też udział w sporcie łuczniczym.
Prawdziwy przełom i eksplozja łucznictwa nastąpiła dopiero w latach siedemdziesiątych. Opracowana przez Hollesa Wilbura Allena konstrukcja łuku bloczkowego umożliwiła łatwe i precyzyjne celownie, co przyniosło łuk pod strzechy. Nauka, by etycznie polować nie wymagała już lat treningów, lecz uległa skróceniu do tygodni.
Mniej więcej w tamtych czasach dostrzeżono, że wskutek polowania z lufą, zasoby naturalne zwierzyny zaczynają się dość szybko kurczyć. Łuk okazał się być remedium - czyniący polowanie o wiele trudniejszym, nie uszczuplał tak stanów zwierzyny w stanie wolnym. Nagradzał tylko najlepszych i najwytrwalszych. Dziś, Międzynarodowa Rada Ochrony Dzikich Zwierząt (CIC) uważa polowanie z łukiem jako spuściznę kulturową a zarazem jedyną tak odpowiedzialną i zrównoważoną formę łowiecką,
Przy tak szerokich rzeszach polujących z łukiem doszło w do powołania NBEF (ang. Krajowa Federacja Myśliwych Łuczników) organizacji, która skupiła wokół siebie miłośników tej formy łowiectwa ze Stanów Zjednoczonych i Kanady. Każdy etyczny myśliwy wie, jak ważnym jest zapewnienie, by polowania odbywały się wyłącznie przez osoby znających się na swoim fachu - toteż jednym z zadań tej organizacji było wytworzenie jednolitych dla całych Stanów Zjednoczonych oraz Kanady programów szkoleniowych z zakresu polowania z łukiem. Organizacja ta opracowała program, któremu została nadana nazwa National Bowhunting Education Program, w skrócie NBEP. Ten program dydaktyczny realizowany jest do dnia dzisiejszego oraz systematycznie aktualizowany.
Mniej więcej trzydzieści lat temu polowanie z łukiem zaczęło docierać do Europy. Jedne z europejskich krajów nie zabraniały polowania z łukiem, tak jak na przykład w Finlandii. Inne kraje wprowadzały do swojego ustawodawstwa łuk - jak na przykład Portugalia już w roku 1986. Pojawili się pierwsi europejscy pionierzy i myśliwi z łukiem i strzałą. Na terenach poszczególnych krajów Europy zaczynały powstawać pierwsze organizacje reprezentujące myśliwych polujących z łukiem. Europa potrzebowała zarówno swojej międzynarodowej federacji jak też i jednolitego programu szkoleniowego. Utworzenie European Bowhunting Association (obecnie European Bowhunting Federation), jako instytucji reprezentującej interesy europejskich łowców polujących z łukiem i nawiązanie przez nią współpracy z amerykańskim NBEF zaowocowało powstaniem pierwszego - i jak dotąd jedynego - międzynarodowego programu szkoleniowego IBEP (International Bowhunting Education Program). Obecnie Europejska Federacja Myśliwych Łuczników (EBF) jest reprezentowana na poziomach krajowych przez organizacje posiada swoją kadrę
- master instruktorów, czyli instruktorów posiadających uprawnienia do szkolenia kadry instruktorskiej (na dzień publikacji artykułu są to Juha Kylma z Finlandii i Anders Gejer ze Szwecji)
- instruktorów, których lista znajduje się na stronach NBEF