Z psem czy bez?
Spotkałam się już wielokrotnie z opinią, że do polowania z łukiem pies nie jest potrzebny, wręcz przeszkadza. No cóż, w trakcie podchodu z łukiem, gdy musimy podejść do zwierzyny bardzo blisko, czy podczas zasiadki na drzewie, pies, zwłaszcza nieodpowiednio ułożony, może nam to polowanie zepsuć. Przy podchodzie dwie nogi i tak robią zbyt dużo hałasu, co dopiero 6. Odwiatr psa odłożonego pod zwyżką rozchodzi się nisko i zwierzyna łatwo może go wyczuć. To wszystko prawda, ale polowanie nie kończy się przecież w chwili oddania strzału. Polowanie można uznać za zakończone, gdy dojdziemy do strzelonej zwierzyny lub upewnimy się, że zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy by ranną zwierzynę odszukać.
Nie zawsze myśliwy znajdzie wyraźną ścieżkę farby i po przejściu kilkunastu metrów dojdzie postrzałka, często śladów jest niewiele, farby tylko kropla a warunki terenowe trudne. Wtedy nieodzowny okazuje się pies.
Pies ma nieporównywalnie większe możliwości odbioru i analizy zapachów niż człowiek. Biorąc pod uwagę wielkość mózgu, obszar odpowiedzialny za węch jest u psa 40 razy większy niż u człowieka. To pozwala mu rozpoznawać zapachy od 1 000 do10 000 razy lepiej niż człowiekowi. Gdybyśmy rozłożyli na stole błonę śluzową nosa psa - miałaby 390 cm2 powierzchni, u człowieka - tylko 7cm2, a na niej 5 mln receptorów. Pies ma ich, zależnie od rasy, od 125mln do 300 mln. Psy różnych ras różnią się pod tym względem między sobą. Na przykład teriery mają około 150 milionów komórek węchowych, owczarki niemieckie około 230 milionów, a posokowce około 300 milionów.
Powyższe porównanie wykazuje olbrzymią różnicę między węchem ludzi i psów. Przystępując zatem do poszukiwania postrzałka nie warto wysilać swoich, jakże niedoskonałych zmysłów, jeżeli jest możliwość użycia do tego celu psa.
Pies ułożony do poszukiwania postrzałków nie musi iść z nami na podchód, nie musi siedzieć z nami na ambonie czy pod zwyżką i „przeszkadzać w polowaniu”, wystarczy, że będzie gdzieś w pobliżu i w chwili gdy zajdzie taka potrzeba będziemy mogli go użyć. Odpowiednio ułożony pies będzie umiał zachować się spokojnie zostawiony w obcym pomieszczeniu czy czekając w samochodzie. Doradzam myśliwym, by już trzymiesięczne szczenięta zabierali na spacery samochodem. Zostawienie psiaka na chwilę, z każdym tygodniem coraz dłuższą, samego w aucie, powoli przyzwyczai go do traktowania pojazdu jak drugiego domu. Pies jest wtedy zawsze pod ręką i po każdym oddanym strzale, nawet gdy zwierz pada w ogniu, wypuszczamy psa by doszedł do leżącej sztuki.
Nie każdy myśliwy ma możliwość posiadania własnego psa. Charakter pracy, trudne warunki lokalowe, powodują, że trzymanie psa w domu często staje się niemożliwe. Nie zwalnia to jednak myśliwego z obowiązku szukania postrzałka z pomocą psa. Nie znam koła czy obwodu, w których nie ma przynajmniej jednego psiarza, do którego można zadzwonić po pomoc. Przy niektórych zarządach okręgowych PZŁ istnieją nawet tzw. pogotowia postrzałkowe zrzeszające właścicieli psów ułożonych do poszukiwania postrzałków. Zapisanie numerów telefonów do kolegów posiadających psy i korzystanie z ich pomocy pomoże wypełnić regulaminowy obowiązek każdego myśliwego, który mówi że polowanie na zwierzynę grubą może odbywać się pod warunkiem zapewnienia w poszukiwaniach postrzałka udziału ułożonego w tym celu psa (§ 5. 1. 8 regulaminu polowań).
Wybór psa
Sposoby polowania stosowane przez myśliwych-łuczników ograniczają wybór odpowiednich ras psów. Myśliwy-łucznik będzie szukał raczej psa do poszukiwania postrzałków niż do wypłoszenia zwierzyny. Do tego celu najlepiej nadają się posokowce i tropowce.
Posokowce
Posokowiec bawarski i posokowiec hanowerski to rasy wyspecjalizowane do pracy na tropach bardzo trudnych. Te psy, oprócz największych predyspozycji genetycznych, po zdobyciu doświadczenia potrafią odróżnić odwiatr osobniczy i wytropić sztukę, która raniona ucieka w stadzie. Są naprawdę nieocenionymi pomocnikami w poszukiwaniu postrzałków.
Tę umiejętność posiadają również doświadczone labradory. Najdłużej leżący przestarzały trop, na którym pracował mój BORYS Redox wynosił 56 godzin.
Tropowce
Labradory można zaliczyć do grupy tropowców - to szeroka grupa psów, obejmująca praktycznie wszystkie rasy myśliwskie, które poprzez odpowiedni trening zostały wyspecjalizowane do pracy dolnym wiatrem. Zadaniem tropowca jest wypracować trop strzelanej zwierzyny grubej i „powiadomić” o tym myśliwego. Ułożone tropowce można podzielić na trzy grupy:
- doprowadacz - do końca pracuje na otoku;
- oznajmiacz - początkowo pracuje na otoku, puszczony luzem dochodzi do zwierzyny, a następnie wraca i doprowadza przewodnika do znalezionego postrzałka;
- oszczekiwacz - pracuje luzem na tropie, a po znalezieniu tuszy lub postrzałka oszczekuje nawołując myśliwego.
Oprócz labradorów bardzo często do pracy na tropie wybierane są jamniki, wachtelhundy, czy tak popularne od niedawna beagle.
Konkursy i wystawy
Kupując psa z metryką i rejestrując go w Związku Kynologicznym, można brać z nim udział w wystawach psów rasowych, na których ocenione zostaną jego predyspozycje hodowlane. Po spełnieniu regulaminowych wymogów pies uzyskuje uprawnienia hodowlane (reproduktor/suka hodowlana) może też uzyskać tytuł np. Championa Polski. Uzyskanie uprawnień hodowlanych jest niezbędne do tego by pies mógł dać rasowe i rodowodowe potomstwo.
Układanie
O układaniu psa do poszukiwania postrzałków napisano już sporo. Postaram się jednak w najbliższym czasie podać kilka wskazówek z własnego doświadczenia dla nowicjuszy, którzy po raz pierwszy zdecydują się na zakup myśliwskiego psa i sami zechcą go układać.
Darz Bór!
Małgorzata Świerczewska
Myśliwy, selekcjoner, członkini Stowarzyszenia Polskie Diany
Przewodnicząca Komisji Kynologicznej przy OR PZŁ we Wrocławiu
Hodowca i miłośnik labradorów